Pierwsza jesień i zima to sprawdzian dla każdego dachu. Teraz okaże się, czy nic nie cieknie, czy wiatr nie podwiewa wody i śniegu pod dachówki i czy przez rynny nie przelewa się woda. Jeśli mieliśmy szczęście do wykonawcy, możemy być spokojni.
O błędach wykonawczych, czy o błędach w ogóle, możemy mówić wówczas, gdy jakieś zadanie przez pomyłkę lub z niewiedzy wykonamy w sposób nieprawidłowy, sprzeczny z przyjętymi standardami i nie przynoszący oczekiwanych efektów. Przypatrując się niektórym "błędom" wykonawczym, nie mamy wątpliwości, że to nie "błędy", ale zwykłe i świadome niedbalstwo. O ile pomyłki, które powstały z niewiedzy i braku doświadczenia - ale w dobrej wierze - można przynajmniej zrozumieć, to przykłady przedstawiające połamane obróbki blacharskie, popękane dachówki czy podziurawione membrany trudno zaakceptować. Świadczą one o całkowitym braku szacunku do zleceniodawcy i wykonywanego przez siebie zawodu, co kładzie się cieniem na profesjonalistach, którzy swoje zajęcie traktują odpowiedzialnie.
Straszny bałagan na dachu świadczy o tym, że wykonawca nie bardzo wie, jak zaplanować roboty. Porwana folia dwóch rodzajów nie wygląda na paroprzepuszczalną i nie jest doprowadzona do okapu, widać też, że nikt nie pomyślał o takim „szczególe” jak wentylacja połaci.
Tu najwidoczniej z braku narzędzi docinki Połamane dachówki.
wykonano przy pomocy kamienia.
Gdyby tylko więźba mogła lewitować... Najprawdopodobniej przy pomocy klina próbowano zatuszować partaninę unosząc tak murłatę, by ta dopasowała się do za wysoko wyciętego wrębu w krokwi, jednak klin osiadł na miękkiej zaprawie i mistyfikacja wyszła na jaw.